— Uwaga! — krzyknął urzędnik, pośpiesznie zamykając drzwiczki.
Podróżny wystawił głowę i ręce przez okienko i krzyczał coś do Hincliffa, czego ten nie rozumiał. Potem cień mostu go zakrył — i w mgnieniu oka pociąg zniknął.
Hincliff, ogłuszony, stał z cudownem jabłkiem w ręku i patrzał na ostatni wagon, znikający na skręcie drogi. Przez chwilę umysł jego był jak pomieszany; poczem zdał sobie sprawę, że dwie lub trzy osoby badają go ciekawie. Czyż nie był on nowym nauczycielem szkoły przygotowawczej, rozpoczynającym swą służbę.
Przyszło mu do głowy, że złoty owoc mógł się im wydawać pomarańczą, którą sam sobie kupił pan profesor, jako naiwny prezent. Zarumienił się na tę myśl i włożył owoc do kieszeni marynarki, z czego powstało śmieszne zgarbienie ubrania. Ale nie było sposobu zrobić inaczej; zwrócił się do obserwujących go ludzi, starając się przytem śmiesznie ukryć swe zakłopotanie. Wywiedział się, jaka droga prowadzi do
Strona:PL Herbert George Wells - Nowele.djvu/151
Ta strona została skorygowana.