środku tarasu widać było maszty, na których szczycie znajdowały się jakieś małe świetlnie błyszczące przedmioty, a w ich wnętrzu odbijało się zachodzące słońce. Znaczenie tych przedmiotów zrozumiał pan Cave dopiero później, gdy opisywał swe wizje panu Wace.
Na przodzie upłazu jaśniała gęstwina bujnej roślinności, a poza nią była szeroka zielona murawa, na której odpoczywały jakieś wielkie stworzenia, o kształcie chrabąszczy. Poza murawą szła droga z kamienia różowego, a dalej jeszcze toczyła się migotliwa obszerna przestrzeń wodna, śród dwóch szeregów gęstych trzcin czerwonych, płynąca równolegle do dalekich skał. Powietrze zdawało się pełne gromad wielkich ptaków, poruszających się, a na drugim brzegu rzeki widać było całe szeregi budynków, skrzących się od siatek i ścianek metalowych; wszystko to otaczał las drzew mszystych.
Nagle coś zdało się kilkakrotnie trzaskać, niby uderzenia skrzydeł lub wachlarza i twarz jakaś, albo raczej górna część twarzy o szerokich oczach
Strona:PL Herbert George Wells - Nowele.djvu/30
Ta strona została skorygowana.