Świeca natychmiast zajaśniała. Cudotwórca podszedł do tualety i ujrzał na jej pokryciu dziurkę wypaloną, a koło niej maleńki dymek. Chwilowo oczy jego przechodziły od dymku do płomienia, przyczem spojrzawszy w lustro, zobaczył w niem swój własny obraz.
— Cóż ty myślisz o tych cudach? — rzekł, zwracając się do swego własnego odbicia.
Następne jego rozmyślania były w rodzaju bardzo poważnym, lecz pogmatwane. O ile mógł zdać sobie sprawę, była to rzecz zależna bezwzględnie od czystej woli. Natura jego dotychczasowych doświadczeń mało go skłaniała do robienia nowych, przynajmniej póki ich nie zbadał powtórnie. Jednakże wzrokiem podniósł arkusz papieru, ubarwił szklankę wody na różowo, a potem na zielono; stworzył ślimaka, którego niemniej cudownie unicestwił, i zrobił sobie podarunek z niemniej cudownej szczoteczki do zębów.
W połowie nocy zaczął się domyślać, że jego siła musi mieć cechy szcze-
Strona:PL Herbert George Wells - Nowele.djvu/55
Ta strona została skorygowana.