— Na kogoż to rzucasz kijem, durniu! — zawołał głos. — Potłukłeś mi nogi!
— Żałuję bardzo, mój stary — zaczął p. Fothering, ale nie dokończył swego tłómaczenia, zobaczył bowiem zbliżającego się jednego z trzech agentów policji w Immering.
— Co pan mówi? — zapytał agent. — Ach, to pan, tak, to pan potłukł lampę pod Long Dragon.
— Nie mówię nic, nic a nic — bełkotał p. Fothering.
— Czemuż pan rzuca kijami w przechodzących? Co to znaczy? Czy nie wie pan, że to może ból sprawić?
Chwilowo pan Fothering miał przykrą trudność wyjaśnienia, dlaczego to zrobił.
Milczenie jego zdawało się drażnić Wincha.
— Obraziłeś policję, młodzieńcze — oto, coś uczynił.
— Słuchaj, panie Winch — błagał Fothering, zmartwiony i zmieszany — bardzo żałuję. Sprawa jest taka, że...
— Że co?
Strona:PL Herbert George Wells - Nowele.djvu/60
Ta strona została skorygowana.