— Rzecz zupełnie bez granic — rzekł Fothering — a co do Wincha...
— Zupełnie bez granic...
Wielebny stał przed kominkiem, a usunąwszy gestem trudną sprawę Wincha, zaczął rozwijać szereg cudownych pomysłów — pomysłów, które budziły się w jego wyobraźni w miarę jak mówił.
Co to były za pomysły, to nie należy do tej opowieści. Dość wiedzieć, że wszystkie one się opierały na bezmiernej życzliwości dla ludzi, dość wiedzieć też, że problemat Wincha został nierozwiązany. Również niema potrzeby opisywać, w jakiej mierze ten szereg cudów został urzeczywistniony. Losy tych cudów były zadziwiające.
Zaczynało już prześwitywać, gdy obaj panowie jeszcze gawędzili, chodząc po rynku miejskim; błądzili po placu, jakby zlodowaciałym w promieniach księżyca — podnieceni szczególną ekstazą taumaturgiczną, pan Maydig podskakiwał wciąż i gestykulował, Fothering zaś, zgięty i najeżony, coraz bardziej się dziwował swej wielkości. Odrodzili wszystkich pijaków dzielnicy, zmienili
Strona:PL Herbert George Wells - Nowele.djvu/77
Ta strona została skorygowana.