miast rozprysło, o jakiemś wielkiem zapomnianem zdarzeniu.
Rozumiecie, że prócz zatraty jego potęgi cudotwórczej, wszystkie inne rzeczy były nanowo w porządku; a zatem jego umysł i pamięć były teraz zupełnie takie same, jak w chwili, gdy się ta historja zaczyna: w ten sposób, że nie wiedział nic o tem wszystkiem, co tu opowiedziane i nie wiedział aż do dziś nic z tego, co ja tu przedstawiłem. I między innemi, oczywiście, w dalszym ciągu nie wierzy w cuda.
— Mówię panu, że cuda, ściśle biorąc, nie dadzą się w żaden możliwy sposób wykonywać, cokolwiekby mi pan twierdził. I gotów jestem tego dowodzić aż do ostatka.
— To tylko pańska opinja. Dowiedź pan, jeżeli możesz! — odpierał Toddy Beamish.
— Słuchaj pan, panie Beamish — wykładał Fothering. — Rozważmy jasno, co to jest cud. Jest to fakt przeciwny naturalnemu biegowi rzeczy i wykonany jedynie potęgą woli...