— Cztery arcy... — ale natychmiast zostały pokryte warstwą lakieru; poczem znów na chwilę ukazało się oko, rzucając nań oburzone i jakby ostatnim błyskiem ognia płomienne spojrzenie.
Potem już nie było nic — tylko kwadratowe płótno jednobarwnie zalakierowane.
W ciągu paru minut słabe ruchy marszczyły tu i owdzie powierzchnię, ale ostatecznie i to znikło — i płótno wisiało na staludze zupełnie spokojne. Wówczas Harringay zapalił fajkę, usiadł, patrzał osłupiały na swój obraz zamazany od góry do dołu werniksem i starał się zrozumieć co się stało. Potem poszedł zobaczyć, czy z drugiej strony płótna niema czego osobliwego.
W tej chwili żałował, że nie sfotografował djabła przed zamazaniem.
Od tego czasu nasz artysta nie stworzył arcydzieła, i jego przyjaciele są przekonani, że go nigdy nie stworzy.