Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/138

Ta strona została przepisana.

— Ostatecznie przypuszczam, że nie uważasz ich za tak nieskończenie mądrzejszych od ludzi?
— Jakby ci tu wytłumaczyć... Muszą znacznie więcej wiedzieć, oczywiście, w innych niż my kierunkach...
— Tak, no, ale musisz przyznać, Cavor, że jestes całkiem wyjątkowym człowiekiem.
— Dlaczego?
— Zawsze byłeś samotnikiem, nie żeniłeś się.
— Nie miałem ochoty; i cóż z tego?
— I nigdy nic starałeś się zbogacić?
— Nigdy.
— Całe życie poświęciłeś tylko nauce?
— Pewna żądza wiedzy jest całkiem naturalną...
— Tak sądzisz. Dlatego ci się wydaje, że wszyscy powinni dążyć tylko do tego. Wiedza! Przypominam sobie, pytałem się pewnego razu, czemu zajmujesz się temi wszystkiemi badaniami, odpowiedziałeś, że chcesz zostać członkiem akademji królewskiej, wynalazłszy nową materję nazwać ją keworytem i tak dalej. Doskonale zdawałeś sobie sprawę, że kierowały tobą nie te dążenia, a tłumaczyłeś w ten sposób tylko dlatego, żem cię pytaniem zaskoczył — trzeba więc było naprędce wyszukać jakiś wszystkim zrozumiały, ludzki motyw. Naprawdę, zajmujesz się nauką i badaniami tylko dlatego, że nie mógłbyś żyć inaczej. Taki już z ciebie człowiek.
— Być może.
— Ale takich ludzi niema więcej niż jeden na miljon. Większość powoduje się całkiem innemi dążeniami. Bardzo niewielu kocha naukę dla nauki. Ja naprzykład całkiem nie rwę się do wiedzy. Ot, ci selenici — widocznie bardzo pracowite i mądre istoty, czy jednak możemy z tego wnosić, że nawet najbar-