Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/197

Ta strona została przepisana.

Opowiadanie skończone i muszę znowu się zająć pracą. Chociaż byłem na księżycu, muszę jeść i pić jak każdy inny człowiek. Dlatego też tu w Amalfi wziąłem się znowu do swojej sztuki, którą przerwałem po spotkaniu z Cavorem. Będzie ona nitką, łączącą moje życie przed podróżą i po podróży na księżyc. Trudno mi jednak dziś pracować nad nią z tym samym zapałem. Właśnie mamy pełnię, całą noc wczorajszą spędziłem na balkonie, patrząc na złoty sierp księżyca. Pomyśleć tylko! — Stoły, stołki, części maszyn, nawet drągi do podnoszenia trupów krowich — wszystko z czystego złota! Ach, żeby tak ktoś jeszcze wynalazł keworyt! Niestety takie odkrycia nie powtarzają się...!

Czemże skończyła się cała nasza wyprawa? Ja siedzę tutaj, może w lepszem cokolwiek położeniu niż w Lympne, a Cavor popełnił najdziwniejsze może w świecie samobójstwo. Cała historja zmieniła się w jakiś niepojęty sen, tak mało wiążący się z codziennem, ziemskiem życiem, że gdyby nie złoto, które posiadam, sam gotówbym weń nie wierzyć...