Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/207

Ta strona została przepisana.

mi, szalejącemi po całem tem mrowisku; woda morska świeci tylko podczas ruchu, w rzadkich chwilach zupełnej ciszy przybiera ciemnosiny odcień. Fale podnoszą się i opuszczają ciężko, jak roztopione masło; powstająca na nich piana wydaje blask nadzwyczaj silny. Selenici pływają po swojem morzu w maleńkich, wątłych łódeczkach; pozwolono mi nawet zrobić małą wycieczkę morską przed podróżą do Wielkiego Władcy Księżyca.“
„Pieczary i tunele są ogromnie kręte. Większą ich część znają tylko wytrawni przewodnicy z pośród rybaków, tak, że selenici nierzadko przepadają na zawsze w zawikłanych labiryntach planety. W najbardziej oddalonych zaułkach, jak mi mówili, żyją jakieś dziwne, potworne stworzenia, których mimo całej swej wiedzy dotychczas nie zdołali wytępić. Do nich zaliczają Raphę — tworzącą cały splot macek, olbrzymich ssawek, po odrąbaniu odrastających w nowej postaci i Tzie — jadowitego potwora, który niewidzialnie przemyka się, zabijając dotknięciem.
„Podczas jednej z wycieczek — pisze — miałem wrażenie, że znajduję się w jaskini mamutów. Gdyby zamiast sinego światła, błyszczała żółtym płomieniem pochodnia, a na przodzie łódki, w miejscu selenita kierującego maszyną stanął rybak z wiosłem, przypuszczałbym, że wróciłem znowu na ziemię. Dookoła zwieszały się różnorodne nawiry skalne, raz sine z żółtemi żyłkami, to znowu błyszczące jak pokłady szafirów. W głębi przemykały fosforyzujące ryby, przeróżnych kształtów i rozmiarów. Łódka mknęła handlowemi drogami, uchodzącemi w dal głęboką perspektywą rzeki, pełnej przystani, to przepływała obok otworów wielkich szybów, rojących się ruchliwym tłumem.“