Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/223

Ta strona została przepisana.

o niesłychanej pamięci, uwalniają mieszkańców księżyca od konieczności posługiwania się księgami i środkami naukowemi. Cała wiedza na księżycu zawarta jest w żywych mózgach, nie potrzeba więc ani też niema bibliotek, etc...“
„Mniej wyspecjalizowani administratorowie bardzo żywo interesowali się mną, ilekroć zdarzyło się im z nami spotkać i zasypywali Phi-U‘a pytaniami. Chodzą zwyczajnie, otoczeni całą świtą sług, tragarzy, heroldów etc. Eksperci najczęściej nie zwracają na mnie całkiem uwagi (jak na nikogo zresztą), a jeśli mnie przypadkiem dostrzegą, zaczynają gwarliwe dysputy, pewnie oceniają mnie z filozoficznego punktu widzenia i gadają, gadają bez końca. Uczeni, nadzwyczajnie uprzejmi, przesadzają się w usługach i grzecznościach, łatwi do zgody i zarozumiali nadzwyczajnie, nie znoszą jedynie zarzutu nieumiejętności. Wędrują również w otoczeniu świty, w której skład często wchodzą małe, ruchliwe istotki płci żeńskiej, prawdopodobnie ich żony. Sami jednak ci uczeni ludzie nie mogą chodzić, noszą ich przeto na noszach, niby jakieś kruche klejnoty. Idąc tu, do aparatów elektrycznych spotkałem jednego — ogromna, naga, cienką skórą porosła głowa ledwo trzymała się na maleńkim tułowiu. Wokoło — służba, ciekawi i chwalcy jego sławy i uczoności.“
„Wogóle arystokratów wszędzie poprzedza świta, siła muskulów, zastępująca im własną. Składają ją zwykle tragarze ze spadochronami i innemi przyborami do podróży, szybkobiegowie na długich nogach i heroldowie, władający zdrowem gardłem. Cały ten tłum rządzi się i kieruje intelektem swego pana, bez którego staje się bezbronnym i bezpomocnym, jak złożony parasol, stojący w kącie przed-