Strona:PL Herbert George Wells - Pierwsi ludzie na księżycu.pdf/230

Ta strona została przepisana.

wskutek zebranych tłumów). „Ze wszech stron spoglądały na mnie oczy wielkie, wyłupiaste nad długiemi wąsami, lub maleńkie, ledwo widoczne na olbrzymich łbach. W dole z pomiędzy nóg wielkich indywiduów, wyłaziły małe stworzenia, tłocząc się, pchając na plecy, aby mnie ujrzeć. Przy wyjściu z łódki, którą płynęliśmy ku pałacowi, spotkał mnie znaczny konwój, złożony z wielkich selenitów o głowach w kształcie hełmów. Torował nam drogę wśród tłumów. Był tu i ów znakomity artysta z maleńką główką. Nieśli mnie na zwykłych noszach, sporządzonych z jakiegoś giętkiego metalu ze złotemi ozdobami. Słowem była to cała procesja.“
„Na czele szło czterech selenitów o trąbiastych ryjach, niby heroldów, wydając głośny ryk. Za nimi postępowali olbrzymi, podobni do pszczół obywatele, w roli urzędników policji. Obok noszów wielkogłowi uczeni, żywa encyklopedia księżycowa, których zadaniem było, jak mówił Phi-U, dawanie objaśnień Wielkiemu Władcy (całą bowiem wiedzę tutejszą nosili w swoich głowach). Za mną na prostszych nieco niż moje noszach nieśli Phi-U‘a i Tsi-Puff‘a. Dookoła i ztyłu szli znowu policjanci, po bokach — konwój. Dalej ci obywatele z tłumu, którym wolno było stanąć przed obliczem Wielkiego Władcy, a więc korespondenci, historjografowie, obowiązani uczestniczyć przy wielkich uroczystościach i zapamiętać wszystkie ich szczegóły. Pochód zamykali heroldowie i dostojnicy; od tłumu oddzielały go szpalery wojska, błyszczącego złotemi pancerzami. Za szpalerem niezliczone morze selenitów.“
„Muszę się przyznać, że dotychczas nie oswoiłem się z zewnętrznym wyglądem selenitów i dziwnie przykro mi było płynąć nad falą podnieconych, tło-