Strona:PL Herbert George Wells - Podróż w czasie.djvu/107

Ta strona została przepisana.

trudem utrzymać się mogłem. Kilka ostatnich jardów było straszną walką z niemocą. Kręciło mi się w głowie, przeszedłem przez wszystkie wrażenia spadania. — Nakoniec wydostałem się jakoś z czeluści studni i wywlokłem po za obręb zwalisk, na oślepiające słońce. Upadłem na twarz. Nawet ziemia miała zapach przyjemny i czysty. Potem... zapamiętałem Uinę, całającą mi ręce i uszy, i głosy stojących nade mną Elojów. Czas jakiś byłem nieprzytomny.