stawało mi do znalezienia moje nieprzystępne schronienie; lecz to mnie mało teraz niepokoiło. Miałem w posiadaniu swem przedmiot, który był może najlepszą bronią przeciwko Morlokom — miałem zapałki! Miałem nadto w kieszeni kamforę, na przypadek gdybym potrzebował płomienia. Zdawało mi się, że będzie najlepiej przepędzić noc na otwartem powietrzu pod osłoną ognia. Zrana wyprawa po Machinę Czasu. Jak dotychczas, na tę wyprawę miałem tylko stalową maczugę. Wiedza moja rosła: inaczej już zapatrywałem się teraz na owe drzwi z bronzu. Dotychczas powstrzymywałem się od wyłamania ich głównie przez wzgląd na tajemnicze wnętrze. Drzwi te nie sprawiały wrażenia przeszkody bardzo silnej, i spodziewałem się, że mój drąg żelazny zupełnie się nada do celu.