Strona:PL Herbert George Wells - Podróż w czasie.djvu/134

Ta strona została przepisana.

cach podzwrotnikowych. Piorun może opalić i zwęglić, lecz rzadko kiedy wznieca pożar szerzący płomienie. Butwiejące rośliny niekiedy rozgrzewają się od ciepła fermentacyi, lecz również rzadko kiedy zajmują się płomieniem. A nadto w tej epoce upadku zapomniano już na ziemi sztuki rozniecania ognia. Czerwone języki, które zaczęły lizać naręcz mojego drzewa, były nowym przedmiotem podziwu dla Uiny.
Podbiegła do ognia, aby się nim ubawić. — Przypuszczam, że rzuciłaby się w ogień, gdybym jej nie powstrzymał. Lecz schwyciłem ją wpół i pomimo jej oporu śmiało zapuściłem się w las. Na niewielkiej przestrzeni blask płomienia oświecał drogę. Obejrzawszy się za siebie, zauważyłem wśród krzyżujących się konarów, że od mojego stosu płomień przeskoczył do krzaków przyległych i po trawie pagórka pełzała już wężowata linia płomienia. Uśmiechnąłem się i skierowałem ku gęstwinie leśnej, którą miałem przed sobą. Było bardzo ciemno. Uina przycisnęła się do mnie konwulsyjnie... W powietrzu cisza... Oczy moje przywykły były do ciemności: widziałem dość dobrze, aby omijać gałęzie. Nad głowami swemi mieliśmy zupełnie czarną ciemność z wyjątkiem rzadkich szczelin, przez które przeświecały plamy blado-błękitnego nieba. Nie zapalałem zapałek, bo nie miałem rąk wolnych. Na lewem ramieniu niosłem moją małą, w prawej ręce trzymałem drąg stalowy.