kich zwierząt, które mają ogromną rozmaitość potrzeb i niebezpieczeństw.
Jak już zauważyłem, człowiek podsłoneczny doszedł do swej piękności wątłej purchawki, podziemny — do mechanicznej zmyślności. W tym doskonałym stanie brakło przecież jednej rzeczy do doskonałości nawet mechanicznej: brakło trwałości absolutnej. Widocznie, z biegiem czasu w owym świecie podziemnym środki do życia, skądkolwiek je brano, wyczerpały się. Matka Konieczność, która trzymała się na uboczu przez jakie kilka tysięcy lat, wtargnęła znowu i zaczęła działać od głębin. Świat podziemny, który był w ciągłej styczności z machinami, wymagającemi nawet w stanie doskonałym trochy myśli oprócz samego obycia się, prawdopodobnie zachował więcej przedsiębierczości, jakkolwiek miał znowu mniej w sobie człowieczeństwa, niż świat na ziemi. I gdy zbrakło mu innego mięsa, zwrócił się do tego, którego zakazywał dawny obyczaj. To, mówię, widziałem w ostatniem spojrzeniu na świat z roku 802701. Wyjaśnienie takie może być złem, tak złem, jakby tylko na to dowcip śmiertelnych mógł się zdobyć; ale mnie tak się te rzeczy przedstawiały, i tak też je wam w tej chwili wykładam.
Po znojach, wzruszeniach i okropnościach dni ubiegłych i pomimo całego zmartwienia, ta siedziba, ten widok spokojny, to nasze ciepłe światło słoneczne, prawdziwie mi się uśmiechały. Byłem
Strona:PL Herbert George Wells - Podróż w czasie.djvu/145
Ta strona została przepisana.