się sztuczkami. Nie wzbudza ufności zbyt łatwe czegoś dokonanie. Ludzie poważni, którzy i jego też brali poważnie, nigdy nie byli bezpieczni od wybryków jego myśli; w końcu zawsze poznawali, że solidaryzowanie się z jego poglądami znaczy tyle, co przyozdabianie pokoju dziecinnego misterną porcelaną chińską. Nie sądzę przeto, żeby który z nas w rozmowach zajmował się bardzo podróżowaniem po Krainie Czasu, przez ten tydzień od ostatniego czwartku, jakkolwiek w większości umysłów naszych bezwątpienia tkwiła dziwaczna myśl jej funkcyi, zrozumiałości jej pomysłu a trudności do uwierzenia jej w praktyce, ciekawiej możliwości anachronizmu i szczególnego pomieszania pojęć, jakie w danym wypadku zachodzi.
Co się tycze mnie osobiście, to głównie byłem zajęty sztuczką z modelem. Pamiętam, że rozprawiałem o tem z Lekarzem, którego w piątek spotkałem w Muzeum Linneusza. Powiedział mi, że w Tubindze widział już coś takiego, co przy pewnym wysiłku mogło zgasić świecę; nie umiał wszakże objaśnić w jaki sposób zrobiony był ten figielek.
W następny czwartek znowu udałem się na ulicę Richmond. Sądzę, że byłem jednym z najstalszych gości Podróżnika w Czasie. Przybywszy dosyć późno, zastałem już cztery czy pięć osób zgromadzonych w salonie. Lekarz stał przed kominkiem, trzymając w jednej ręce jakiś papier,
Strona:PL Herbert George Wells - Podróż w czasie.djvu/29
Ta strona została przepisana.