Podróżnik po Krainie Czasu, zdawało się, słów tych nie słyszał. — Nie przeszkadzajcie sobie — rzekł, jąkając się. — Nic mi nie jest.
Zatrzymał się, znowu podsunął kieliszek i znowu wychylił go duszkiem. — Teraz już dobrze — powiedział. Oczy jego zaświeciły silniej, a lekki rumieniec ukazał się na policzkach. Jego wzrok ślizgał się po nas z wyrazem pewnego niejasnego zadowolenia, a następnie pobiegł dookoła ciepłego i wykwintnego pokoju. Później znowu zaczął mówić, ciągle jakby słów dobierał: — Pójdę się umyć i ubrać. Wrócę i opowiem wam... Zostawcie dla mnie kawałek tej baraniny... Łaknę kawałka mięsa.
Spojrzał na Wydawcę, który był rzadkim gościem, uprzejmie go przywitał. Wydawca chciał go zapytać. — Zaraz wam opowiem — rzekł Podróżnik. — Jestem śmieszny! Będę gotów za minutę.
Postawił kieliszek i skierował się ku drzwiom. Znowu zauważyłem utykanie i powłóczenie nóg po podłodze. Z miejsca swego przyjrzałem się tym jego nogom, gdy obok mnie przechodził. Nic nie miał na nich, oprócz pary zniszczonych, pokrwawionych skarpetek. Nareszcie drzwi zamknęły się za wychodzącym.
Z początku chciałem iść za nim, alem sobie przypomniał jak nie lubił, żeby się nim zajmować. Może około minuty mój umysł pracował nad zagadką. Później słyszałem jak Wydawca
Strona:PL Herbert George Wells - Podróż w czasie.djvu/32
Ta strona została przepisana.