takich, jakich dotąd nie przeżyła żadna istota ludzka! Jestem dyabelnie znużony, lecz nie mógłbym zasnąć, dopóki - bym nie opowiedział wam wszystkiego. Wtedy dopiero pójdę do łóżka. Ale nie przerywajcie! — zgoda?
— Zgoda — rzekł Wydawca, a pozostali echem powtórzyli: — Zgoda!
I Podróżnik po Krainie Czasu zaczął opowiadać swe przygody, które tu dalej przytaczam.
Z początku siedział w fotelu i mówił jak człowiek zmęczony; następnie się ożywił. Zapisując tę opowieść, czuję aż nadto dobrze niedostateczność pióra i atramentu, a nadomiar nieudolność własną do wyrażenia wszystkich jej zalet. Przypuszczam jednak, że przeczytacie z uwagą; szkoda tylko, iż nie możecie widzieć bladej, szczerej twarzy mówcy w jasnem oświetleniu małej lampy, — iż nie możecie słyszeć intonacyi jego głosu. Nie będziecie też mieli wrażenia z wyrazu jego twarzy, odbijającej w sobie koleje samych przygód. Większa część słuchaczy pogrążona była w cieniu, bo nie zapalono świec, i tylko twarz Dziennikarza i nogi Milczącego Gościa od kolan do stóp znajdowały się w oświetleniu. Z początku spoglądalilmy wciąż na siebie. Po pewnym czasie przestaliśmy patrzeć jeden na drugiego i wpatrywaliśmy się już tylko w twarz Podróżnika przybyłego z Krainy Czasu.