sie z wielką szybkością, nie miało to znaczenia: byłem, że się tak wyrażę, wysubtelniony, przeciskałem się jak para przez odległości spotykane między cząsteczkami materyi. Lecz przy zatrzymaniu się groziło mi niebezpieczeństwo uwięźnięcia w przestworze, pochwycenia każdej mojej drobiny przez tę materyę, jaką mogłem na swej drodze spotkać; moje atomy mogłyby wejść w tak blizkie zetknięcie z atomami przeszkody, iż w rezultacie dokonałaby się głęboka zmiana chemiczna — być może nawet wybuch sięgający daleko, któryby i mnie i mój aparat wyrzucił przez wszystkie możliwe wymiary — aż do dziedziny tego, co nazywamy Nieznanem. Możliwość czegoś podobnego ustawicznie przychodziła mi na myśl, gdy budowałem machinę; lecz wówczas przyjmowałem to wesoło, jako ryzyko, niedające się pominąć — jedno z tych, na jakie człowiek zawsze musi się odważyć. Teraz, gdy ryzyko wystąstąpiło już bezpośrednio, nie widziałem go już w tak różowem świetle. W istocie, szczególnie dziwne położenie, w jakiem się znalazłem, dręczące brzęczenie i podskakiwanie machiny, a nadewszystko uczucie długiego upadku w przestrzeni wyczerpało zupełnie moje nerwy. Powiedziałem sobie, że nigdy już chyba nie będę mógł się zatrzymać, i w porywie wesołości postanowiłem zatrzymać się natychmiast. Jak obłąkaniec niecierpliwy szarpnąłem gwałtownie dźwi-
Strona:PL Herbert George Wells - Podróż w czasie.djvu/43
Ta strona została przepisana.