studnia ta była okuta bronzem, misternie wykończona i osłonięta niewielką kopułą od deszczu. Siedząc przy takiej studni i patrząc w czarną otchłań, nie dostrzegłem wcale odblasku wody, nie mogłem też spostrzedz światła odbijającego się od zapałki. Lecz we wszystkich słyszałem szczególniejszy łoskot, jakby odgłos wielkiej jakiej machiny; a po płomieniu zapałki poznałem, że w te szyby wpływał stały prąd powietrza. Później w gardziel jednej studni rzuciłem skrawek papieru: nie spadł spokojnie na dół, lecz zniknął szybko, porwany przez wlatujące w głąb powietrze.
Po pewnym czasie zauważyłem pewną łączność tych studni z wysokiemi wieżami, które tu i owdzie stały na pochyłościach wzgórzy; powietrze drgało nad niemi tak samo w ciągłem falowaniu jak nad wystawionemi na słońce brzegami wód w dzień upalny. Z zestawienia tych dwu okoliczności wyprowadziłem poważny wniosek o rozległym systemacie wentylacyi podziemnej, której prawdziwego znaczenia wszakże trudno się było domyślić. Z początku gotów byłem widzieć w tem pewien związek z urządzeniami sanitarnemi tego ludu. Wniosek taki nastręczał się sam przez się, był jednak zupełnie mylny.
Muszę to przyznać, że bardzo mało poznałem kanały, rury podziemne i środki komunikacyi, oraz inne udogodnienia w ciągu mego pobytu na
Strona:PL Herbert George Wells - Podróż w czasie.djvu/80
Ta strona została przepisana.