Strona:PL Herbert George Wells - Podróż w czasie.djvu/98

Ta strona została przepisana.
IX.
Morloki.

Może się to wam wyda dziwnem, lecz dopiero po upływie dwu dni mogłem pójść po nowo znalezionej nici przewodniej w kierunku drogi jedynie właściwej. Czułem szczególną odrazę do tych ciał bladych. Była to istotnie półspłowiała barwa robaków i innych przedmiotów, przechowywanych w spirytusie w muzeach zoologicznych. Przytem byli odrażająco zimni w dotknięciu. Być może, że moja odraza w znacznym stopniu zależała od sympatycznego wpływu Elojów, których wstręt do Morloków zaczynałem już teraz szanować.
Następnej nocy źle spałem. Prawdopodobnie zdrowie moje było cokolwiek rozstrojone. Ogarnęła mnie troska, zwątpienie. Raz, czy dwa, uczułem silny strach, bez dostatecznego powodu. Pamiętam, że pocichu wsunąłem się do wielkiej sali, gdzie w świetle księżyca spali mali ludzie — tej nocy Uina była razem z nimi — i czułem się uspokojonym ich obecno-