zbornego, gdzieby mogli dokonywać swoich operacyi handlowych. Z tego wynika, że należało koniecznie określać największą możliwą odległość pomiędzy dwoma takimi punktami zbornymi. W Anglii, gdzie od wieków handel prowadzono za pomocą koni, odległość ta wynosiła od 12 do 25 kilometrów, stosownie do nierówności gruntu i innych drugorzędnych przyczyn. W takich odległościach spotykamy tam zwykle miasta. Wieśniak, który nie używał koni, robotnik lub służąca z fermy musieli ograniczyć się do przebywania mniejszych przestrzeni i w ten sposób pomiędzy miasta wcisnęły się wsie. Jeżeli przypadkiem zdarzyło się, że owe zbiorowiska ludzkie przedzielała mniejsza odległość od owego minimum 12 kilometrów, to musiały one współzawodniczyć z sobą i w końcu jedno z nich pochłonęło drugie. Z tego właśnie powodu pochodzi szczególnie równomierne rozmieszczenie miast w Anglii. W okolicach rolniczych odległość pomiędzy miastami wynosi mniej więcej 12 kilometrów, tam, gdzie zamiast ziem uprawnych leżą pastwiska, odległość ta wzrasta do 25 kilometrów[1]. Wszystkie wsie i wszystkie miasta rozłożyły się po całej kuli ziemskiej według liczby kroków człowieka i konia[2].
- ↑ Ludność tych miast nie mogła wzrosnąć ponad pewne, ściśle określone granice, zależne od minimum wpływu rocznego z okolicy. Skoro przekroczono raz te granice, zaczynały wchodzić w grę przeszkody naturalne, jak głód, epidemie i t. p. Jeżeli klęski te zanadto przerzedzały ludność, wszystko wkrótce powracało do normalnego stanu rzeczy na drodze rozwoju naturalnego. Zresztą miasta owe zyskały trwalsze podstawy istnienia z chwilą, gdy organizacya ich stała się rozumniejszą.
- ↑ Główną myśl zasady, którą tu przeprowadzam, zawdzięczam artykułowi Grant Allena, który czytałem kiedyś w „Longmans Magazine”.