ny przedsięwzięto w południowo‑zachodnich przedmieściach.“ I na tych to wielokrotnie powtórzonych zapewnieniach bezpieczeństwa Londynu oraz ufności władz, że zdołają zwalczyć powstające trudności, kończyła się ta quasi proklamacya.
Wszystko to wydrukowano wielkiemi literami tak świeżo, iż papier był jeszcze mokry, bez słowa komentarzy.
Na całej ulicy widzieć można było ludzi czytających owe różowe arkusze a za poprzednio wspomnianymi chłopcami posuwała się cała armia innych roznosicieli. Te wiadomości już ogromnie podnieciły wszystkich, tak wpierw apatycznych. Ludzie zeskakiwali z omnibusów by kupować numery roznoszonych proklamacyi, w pobliskiej księgarni jakiś odświętnie ubrany mężczyzna otwierał okiennice i przytwierdzał na szybie mapę hrabstwa Surrey.
Idąc Strandem i ulicą Trafalgar, brat spotkał pierwszych zbiegów.
Byli to: jakiś człowiek z żoną i dwoma synami jadący na wózku od jarzyn, potem fura siana a na niej parę porządnie ubranych osób, wreszcie robotnik na staroświeckim trzykołowcu. Wszyscy mieli twarze blade i przerażone, dziwnie odbijające od świątecznej publiczności Londynu.
Brat miał trochę nadziei spotkania mię w ich liczbie. Niektórzy utrzymywali, że widzieli miesz-
Strona:PL Herbert George Wells - Wojna światów Tom I.djvu/122
Ta strona została skorygowana.