Strona:PL Herbert George Wells - Wojna światów Tom I.djvu/141

Ta strona została skorygowana.

Brat, zrozumiawszy natychmiast całe położenie, krzyknął i pospieszył ku walczącym. Jeden z napastników zwrócił się ku niemu z wyraźnym zamiarem stawiania zaciętego oporu; lecz brat, który jest zawołanym bokserem, wpadł na niego i powalił pod koła powoziku.
Załatwiwszy się w ten sposób z jednym, chwycił za kołnierz tego, który trzymał za rękę drugą z kobiet. Wtedy usłyszał tętnienie podków, batem uderzono go w twarz, a trzeci przeciwnik oślepił uderzeniem pomiędzy oczy, ten zaś, którego trzymał, wyrwał mu się i uciekł.
Ogłuszony znalazł się naprzeciw człowieka, który trzymał konia za głowę i widział, że wózek oddala się szybko, a kobiety w nim siedzące oglądają się za nim. Widząc się opuszczonym, odepchnął przeciwnika i zaczął uciekać w ślad za powozem, mając swoich przeciwników tuż za sobą.
Wtem potknął się i upadł. Pierwszy w pogoni, upadł za nim. Brat podniósł się i znów znalazł się wobec dwóch wrogów. Trudno byłoby mu poradzić sobie z nimi, gdyby nie wysmukła pani, która, widząc go w niebezpieczeństwie, bardzo odważnie wstrzymała konia i zawróciła mu z pomocą. Posiadała ona rewolwer, lecz ten był w schowaniu pod siedzeniem powozu, kiedy je napadnięto. Teraz wystrzeliła z niego z odległości jakich sześciu łokci, o mało co nie trafiając brata. Mniej odważny z napastników uciekł