Ta strona została skorygowana.
V.
Gorący promień.
Na widok mieszkańców Marsa, wychodzących ze swego cylindra, opanował mię pewien rodzaj paraliżującego wszelkie ruchy osłupienia. Stałem po kolana we wrzosowisku i wpatrywałem się w zasłaniający ich pagórek, w duszy mej zaś strach i ciekawość walczyły z sobą o lepsze.
Nie śmiałem podejść a jednak byłem szalenie ciekawy zajrzeć co się tam dzieje. Raz cała sfora cienkich czarnych biczów, niby macki jakiegoś mięczaka zarysowały się na tle zachodu, potem zaraz cofnęły się a natomiast cienka laska podnosiła się, wysuwając coraz wyżej i mając na końcu okrągłą, tarczę, która obracała się szybko. Co to mogło znaczyć?