— Do Leatherhead — wrzasnąłem, by się dać słyszeć wśród huku.
Ona spojrzała przed siebie. Ludzie wychodzili zdziwieni z domów swoich.
— Jakże się dostaniemy do Leatherhead? — rzekła.
W dole pod nami widziałem przejeżdżający przez most cały rój huzarów; trzech pogalopowało przez otwarte bramy zniszczonej Szkoły Oryentalnej dwóch innych zsiadło z konia i biegało od domu do domu. Słońce świeciło czerwono przez unoszące się kłęby dymu i nadawało wszystkiemu dziką barwę.
— Stójcie tutaj, tu jesteście bezpieczne. — To mówiąc pobiegłem do oberży pod „Białym koniem“, gdzie wiedziałem, że oberżysta posiada wózek i konia. Biegłem co sił, bo domyślałem się, że za chwilę wszyscy po tej stronie wzgórza wyprowadzać się zaczną. Zastałem go za kontuarem, zupełnie nieświadomego tego co się działo za jego domem. Jakiś człowiek odwrócony do mnie plecami rozmawiał z nim.
— Potrzebuję funta, rzekł oberżysta, i nie mam nikogo, ktoby go zawiózł.
— Dam panu dwa, zawołałem przez ramię nieznajomego
— Za co?
— I odwiozę go panu o północy — dodałem.
— Dla Boga — rzekł oberżysta — na co ten po-
Strona:PL Herbert George Wells - Wojna światów Tom I.djvu/69
Ta strona została skorygowana.