Promień zgolił tylko kominy i przeszedł; pomimo to jednak, oprócz nas dwóch, nie było zdaje się ani żywej duszy w Maybury Hill. Większość mieszkańców zdołała, jak sądziłem, uciec drogą do Old Woking, tą samą, którą uwoziłem żonę do Latherhead — lub też może ukrywała się gdzieś jeszcze.
Przeszliśmy szybko pomiędzy płotami i wpadli do lasów leżących u stóp wzgórza. Tak szliśmy ciągle w stronę kolei, nie spotkawszy żywej duszy. Las był tylko ruiną lasu, drzewa po większej części poprzewracane, inne zaś stały, ale smutne szare ich pnie pokryte były, miasto zielonym, ciemno‑brunatnym liściem.
Po naszej stronie ogień nie dotknął pni, osmalił tylko liście. W jednem miejscu tracze pracowali w sobotę, drzewa ścięte i obrobione leżały na polance, a w koło tartaka stosy trocin. Opodal był tymczasowy szałas, obecnie opuszczony. Ranek był niezwykle cichy, bez najmniejszego wietrzyku, ptaki nawet nie śpiewały, a ja i mój towarzysz rozmawialiśmy szeptem, od czasu do czasu oglądając się po za siebie. Raz, czy dwa, przystanęliśmy, aby nasłuchiwać.
Po niejakimś czasie zbliżyliśmy się do drogi i wtedy usłyszeliśmy odgłos kopyt a przez rzedniejące drzewa ujrzeli trzech kawalerzystów, jadących zwolna w stronę Woking. Zawołaliśmy na nich, a oni przystanęli, podczas kiedy my biegliśmy ku nim. Był to porucznik i dwóch szeregowców z 8 go pułku huza-
Strona:PL Herbert George Wells - Wojna światów Tom I.djvu/92
Ta strona została skorygowana.