Strona:PL Herbert George Wells - Wojna światów Tom II.djvu/107

Ta strona została skorygowana.



VIII.
Londyn umarły.

Pożegnawszy artylerzystę, skierowałem się ku Lambeth. Czerwone ziele tak się było wówczas rozrosło, iż prawie nieprzebytem uczyniło przejście przez most, miejscami jednak liście jego bielały już od szerzącej się zarazy, która niezadługo tak prędko je zniszczyła.
Na zakręcie drogi, prowadzącej na stacyę kolei w Putney, spotkałem leżącego człowieka. Czarny był jak kominiarz od ciemnego pyłu, żył, lecz był pijany jak nieboskie stworzenie. Nie mogłem się więc nic od niego dowiedzieć, klął bowiem tylko i wyma-