Strona:PL Herbert George Wells - Wojna światów Tom II.djvu/131

Ta strona została skorygowana.

ludzkich. Przed spadnięciem pierwszego cylindra ogólnie panującem przekonaniem było, że w całej ogromnej przestrzeni wszechświata nie istnieje inne życie prócz drobiazgowego gramolenia się na tej naszej drobnej powierzchni. Teraz rozumiemy inaczej. Jeżeli Marsyjczycy mogli dostać się na Wenerę, to dlaczegóżby ludzie nie mogli dokonać tego samego a kiedy powolne zastyganie słońca uczyni już ziemię niepodobną do zamieszkania, to nić życia zadzierzgnięta tutaj może już uczepi się bratniego planety.
Czy nam się uda wtedy zwyciężyć?
Niewyraźnym a cudownym jest obraz, który wywołałem w wyobraźni, obraz życia szerzącego się powoli z tego tu małego zakątka systemu słonecznego przez martwą przestrzeń bezpowietrzną. Lecz jest to dalekie bardzo marzenie. Być może też, że zagłada Marsyjczyków to tylko zawieszenie broni. Przyszłość może należy do nich, nie do nas.
Wyznać muszę, że wysiłek i niebezpieczeństwo owych czasów pozostawiły w umyśle moim ślady zwątpienia i niepewności. Siedzę w gabinecie i piszę przy lampie, wtem naraz widzę znowu całą okolicę w płomieniach. Wyjdę na ulicę, spotykam ludzi biegnących za różnorodnemi zajęciami i nagle zdaje mi się, że to wszystko nieprawda a ja spieszę znowu z moim artylerzystą przez owo gorące, ziejące piekło. W nocy widzę czarny pył zaciemniający ulice i powy-