tylko chciała wracać do Stamnore. „W Stamnore odnaleźliby George’a!“
Z największą trudnością udało się nakłonić ją do zbliżenia się do zatoki, gdzie niebawem udało się bratu zwrócić na siebie uwagę jakiegoś parowca z Tamizy. Załoga wysłała łódź i po niejakim targu zgodzono się wziąć ich na pokład za cenę trzydziestu sześciu funtów od trojga osób. Parowiec jechać miał do Ostendy.
Około czwartej, zapłaciwszy za przejazd, brat i jego towarzyszki znaleźli się na pokładzie. Była tam żywność, jakkolwiek po nader wygórowanych cenach, tak, że udało im się posilić się nieco.
Na pokładzie było już kilkudziesięciu pasażerów, z których niektórzy wydali cały swój zapas gotówki na opłacenie przejazdu; lecz kapitan wciąż jeszcze zwlekał z podniesieniem kotwicy Blackwater’u, aż do piątej zabierając podróżnych tak, że pokład stawał się już niebezpiecznie natłoczonym. Pozostałby sam zapewne jeszcze i dłużej, gdyby nie odgłos wystrzałów, które dały się słyszeć na południu. Jakby w odpowiedzi na to pancernik na morzu wystrzelił z małego działa i wywiesił cały rząd chorągiewek a strumień dymu wystrzelił z jego kominów.
Niektórzy z pasażerów utrzymywali, że strzały te pochodzą z Shoeburgness, aż stały się coraz głośniejszemi. Jednocześnie na południowym wschodzie
Strona:PL Herbert George Wells - Wojna światów Tom II.djvu/17
Ta strona została skorygowana.