Ta strona została skorygowana.
IV.
Śmierć pastora.
Szóstego dnia naszego uwięzienia wyjrzałem przez szczelinę po raz ostatni, a potem spostrzegłem, iż jestem sam. Zamiast trzymać się blisko mnie i usiłować zająć miejsce moje przy okienku, jak to zwykł był dotąd czynić, towarzysz mój przeszedł do ciemnego kredensowego pokoju. Coś mię tknęło. Poszedłem tam i w ciemności usłyszałem, że pije; po ciemku chwyciłem za butelkę, którą trzymał, był to burgund.
Przez parę minut pasowaliśmy się ze sobą. Butelka spadła na ziemię i zbiła się, a ja puściłem jego rękę. Staliśmy naprzeciw siebie dyszący i groźni. Wreszcie ja, umieściwszy się pomiędzy żywno-