dopiero swoje przyrządy, te, których zabrać z sobą nie mogli i szykują wszytko na przybycie swoich towarzyszów.
Dlatego to zapewne cylindry przestały teraz spadać; oni obawiają się trafić w te, które spadły poprzednio. My zaś zamiast uciekać na ślepo lub zbierać dynamit do wysadzenia ich w powietrze, powinniśmy się zastosowywać do nowego stanu rzeczy. Taka przynajmniej byłaby moja rada. Nie jest to wprawdzie zupełnie to, czego rodzaj ludzki potrzebuje, ale czego uczą fakty.
Do tej zasady też starałem się przystosować, Miasta, narody, cywilizacya, postęp — to wszystko już przeszło, skończyło się. Jesteśmy pobici.
— No jeżeli tak, to po co żyć?
Artylerzysta popatrzył na mnie chwilę, a potem ciągnął dalej:
— Przez jakie milion lat nie będzie już żadnych kochanych koncertów, nie będzie wystaw sztuki, ani żadnych bibek po restauracyach. Jeżeli panu chodzi o zabawę, to ta się skończyła na dobre. Jeżeli masz jakie dystyngowane maniery, nie lubisz jeść nożem i t. p. to je schowaj do kieszeni. Nie przydadzą się już na nic.
— Myślisz, że...
— Myślę, że ludzie tacy jak ja, będą żyli dla zachowania rodzaju. Ja postanowiłem żyć bądź co
Strona:PL Herbert George Wells - Wojna światów Tom II.djvu/93
Ta strona została skorygowana.