tedy około reszty muru go obnosząc, kędy położenie zamku było podległe napaści, to miejsce opuścił, jako nieprzystępne i strome; znajduje się ono w tej stronie miasta, która zwraca się ku rzece Tmolus. Ów więc Mardyjczyk Hyroeades ujrzawszy poprzedniego dnia, jak któryś z Lydyjczyków zeszedł tędy po hełm, który był upadł z góry, i podniósłszy go znowu powrócił, spamiętał to sobie i zauważył; i wtedy sam podszedł, za nim inni Persowie. Gdy zaś wdrapała się tam ich wielka moc, taki Sardes zostały zdobyte i całe miasto zrabowane.
Samego zaś Krezusa taki los spotkał. Miał syna, o którym dawniéj uczyniłem wzmiankę, zkądinąd żwawego młodziana, lecz niemowę. Ku uleczeniu go Krezus w czasach swéj pomyślności wszystko czynił, i wymyślając różne środki, nawet do Delfów wyprawił poselstwo, któreby względem niego rady bóstwa zasięgnęło; Pythia taką dała wtedy odpowiedź:
Łydzie z rodu, ziem mnogich królu, zbyt ciemny Krezosie,
nie chciéj upragnionego w domu swym dźwięku usłyszeć
z syna ust wydanego: gdyż lepiéj tak wielce dla ciebie;
w dniu albowiem nieszczęsnym syn twój raz pierwszy przemówi.
Gdy tedy zdobyto mury któryś z Persów, niepoznawszy Krezusa, biegł ku niemu, ażeby go zabił, a Krezus widząc go nadchodzącego, przygnieciony obecném nieszczęściem, nie umykał z drogi, albowiem obojętną mu już było, czy zginie przebity, lub nie; lecz syn ów jego niemowa, gdy spotrzegł nadbiegającego Persę z trwogi o ojca, gwałcąc naturę zawołał: „człowieku, nie zabijaj Krezusa.“ Tak więc po raz pierwszy przemówiwszy, mówił odtąd już przez całe życie. Persowie zaś zajęli Sardes i Krezusa samego żywo schwytali, który panował czternaście lat i tyleż dni wytrzymywał oblężenie, a podług wyroczni utracił wielkie swoje państwo. Wziąwszy go tedy Persowie, przyprowadzili przed Cyrusa; ten zaś kazawszy ułożyć wielki stós, Krezusa okutego w kajdany wprowadzić nań zlecił wraz z czternastu chłopcami lydyjskiemi, czy to mając w myśli ofiarować któremu z bogów te pier-