Ale upadli na duchu jak psy co lwa się przelękły;
My zaś walczyć musiemy choć tylko w sojuszu jesteśmy.
Wszakżem i ja sojusznikiem, z daleka bardzo przybyłem;
Z Lykii albowiem odległéj, od Xanthu o nurtach głębokich;
Również i wielki majątek, w potrzebie by każden go pragnął;
Ale i tak Likijczyków zachęcam i sam poszukuję
Męża do walki; a przecież niczego tu niemam na miejscu,
Coby mi któren z Achajów odebrał lub téż uprowadził;
Wojsku by dotrzymywało i brało w obronę kobiety.
Oby was w nastawione széroko sidła nie wzięto,
Byście mężem złej woli na łup i pastwę nie poszli,
Którzyby wnet zburzyli wasz gród zbudowan obszernie.
Naczelników przymierza o sławie szérokiej zaklinać,
Żeby tu mężnie wytrwali, i ciężkich unikać zarzutów.“
Tak przemawiał Sarpedon; ubodło to w serce Hektora.
Porwał się raźno z powózki i z bronią wyskoczył na ziemię,
Zachęcając do walki i wrzawę straszną pobudzał.
Oni się prędko zwracają i stają naprzeciw Achajów;
Nieustraszeni Argeie czekali ich zbici do kupy.
Równie jak wiatr na świętych klepiskach porusza plewami,
W miarę jak wiatr powiewa rozdziela plewy od ziarna,
Plewy zaś w kupie od spodu się bielą; tak wtedy Achajów
Biała od góry pokryła kurzawa, co wskroś ich szeregów
W niebo spiżowe się wznosi od kopyt dzielnych rumaków
Wojsko się naprzód odważnie rzuciło, a nocą wokoło
Srogi roztoczył Ares, w potyczce Trojan wspierając;
Wszędzie z pomocą przybywał i Foiba o mieczu złocistym
Wykonywał rozkazy Apollina, któren mu zlecił