Zeusa Kronidę możnego zapyta i rzeknie do niego:
„Czyliż się Zeusie nie gniewasz na dzieła zuchwałe Aresa,
Ze tak wiele dzielnego wygubił narodu Achajów,
Marnie losowi na przekór? Na moje strapienie! w spokoju
Draźniąc owego szaleńca co nie zna sprawiedliwości.
Zeusie rodzicu czyż gniewać się będziesz na mnie jeżeli,
Ciężko Aresa dotknąwszy wypłoszę go z walki okrutnéj?“
Rzeknie jéj na to w odpowiedź Kronion co chmury gromadzi:
Która ma zwyczaj go zawsze o ciężkie przyprawić zmartwienie.“
Rzekł; usłuchała Here o białych ramionach bogini;
Konie zacięła; zaś one bez chęci naprzód nie poszły,
Przez sam środek pomiędzy ziemicą a niebem gwiaździstem.
Siedząc na skale i ztamtąd na ciemne morze patrzący;
Tyleż za każdym poskokiem sunęły się rżące rumaki.
Kiedy zdążyli do Troji na brzeg strumieni dwoistych,
Gdzie nurtami się łączą Simoeis a drugi Skamandros,
Z wozu je potem wyprzęgła i mgłą naokoło pokryła;
Potem staraniem Simoisa wyrosła na paszę ambrozia.
One zaś poszły, ruchami podobne spłoszonym gołębiom.
Pragnąc gorąco mężom Argeiskim na pomoc przybywać.
Stali nakoło potęgi Diomeda koni poskromcy
Zbici do kupy, jak lwy co żyją ścierwem surowém,
Albo jak dzikie odyńce, co siły są niepomiernéj,
Wtedy stanąwszy krzyknęła Here o białych ramionach,
Któren tak silnie krzyczał jak innych pięciudziesięciu.
„Wstyd Argeie, wy podli tchórze! pokaźni z postaci!
Póki się tylko do bitwy zabierał boski Achilles,
Nigdy a nigdy Trojanie za bram Dardańskich obręby