Teraz daleko za miastem już walczą przy nawach obszernych“.
Tak powiedziawszy każdemu odwagę i serce wzbudziła.
W stronę Tydejdy się puszcza o sowich oczach Athene;
Tego znajduje książęcia przy wozie i swoich rumakach,
Pot mu bowiem dokuczał z pod szérokiego rzemienia
Tarczy okrągłej; takowy go trawił, trętwiała mu ręka;
Wreszcie ulżywszy rzemienia krew czarną począł obcierać.
Ręką za końskie jarżmo chwyciwszy mówiła bogini:
Tydej, co wprawdzie był drobny postacią, ale wojownik.
Wszakto i wtedy gdy ja mu walczyć nie dozwoliłam,
Ani się gromko rzucać, gdy szedł od Achajów daleko,
Jako poseł do Thebów, do licznych Kadmeionów;
On zaś mając odwagę niezłomną, jak zawsze bywało,
Młodzież Kadmejską po sobie wyzywał i wszystkich zwyciężył
[Łatwo; bo tak dalece na pomoc mu wtedy przybyłam.]
Ale i tobie ja teraz przy boku stać będę i bronić,
Tobie zaś albo mordęga okropna kolana ścisnęła,
Albo cię trwoga niemęzka ogarnia; już więcéj natenczas
Synem Tydeja nie będziesz dzielnego Ojneidesa.“
Odpowiadając jej na to przemówił silny Diomed:
Zatém opowiem ci chętnie to słowo i wcale nie skryję.
Trwoga niemęzka mną wcale lub gnuśność nie owładnęła;
Dobrze jednakże pamiętam zlecenia jakie mi dałaś.
Walczyć mi bowiem zabraniasz naprzeciw bogów szczęśliwych
Walkę poczęła, to miałem ją ranić ostrém żelazem.
Z tego powodu ja sam ustępuję, a również i reszcie
Nakazałem Argeiów, by wszyscy się tu gromadzili;
Widzę ja bowiem, że Ares na czele bitwę prowadzi.“