Pełen odwagi, że mojej cienistéj włóczni się stawiasz.
Tylko nieszczęsnych rodziców dzieci się mierzą z mą siłą.
Jeśli zaś nieśmiertelnym ty jesteś i z nieba przybyłeś,
Wtedy co do mnie z bogami, co w niebie, walczyć nie pragnę.
Długo nie istniał, bo śmiał podraźnić bogów niebiańskich;
Któren to kiedyś Dionyza szalejącego piastunki
Do Nyzeja boskiego zapędził; one zaś różczki
Zielem owite cisnęły, przez zabójczego Lykorga
W pianę się morską zanurzył, przyjęła go w łonie Thetyda
Zdjęta obawą, bo strach ją ogarnął na krzyki zabójcy.
Toż się na niego sierdzili bogowie swobodnie żyjący;
Wkrótce go tknął ślepotą syn Krona i już nie na długo
Z szczęśliwymi bogami i ja więc walczyć nie myślę.
Jeśli zaś jesteś z ludzi co ziemi płodami się żywią,
Wtedy się zbliżaj, by prędzéj cię zguba śmiertelna dosięgła.“
Rzeknie mu na to w odpowiedź syn świetny Hippolochosa:
Równie jak liści rodzaje, tak samo ród mężów powstaje.
Liście albowiem na ziemię strącają wiatry, lecz lasy
Nowe puszczają pędy, gdy pora wiosenna powraca;
Tak pokolenia i ludzi, to rosną, to znów upadają.
Powiem ci zkąd pochodziemy; acz wielu to ludziom wiadomo.
W głębi koniorodnego Argosu jest miasto Efira,
Tamże przebywał Syzyf, nad wszystkich mężów przebiegły,
Syzyf Aiola potomek; on spłodził Glauka syna,
Jego bogowie urodą i czarującą męzkością,
Obdarzyli. Lecz Projtos mu w duszy był nieżyczliwym,
Z kraju go bowiem wypędził, bo był od innych Argejów
Najmożniejszym, a Zews mu władzę oddał pod berło.