Troje Bellerofontowi zrodziła żona potomstwa:
Hippolochosa, Izandra i córkę Laodameję.
Laodameję do łoża zapragnął Zews niezbadany,
Ona powiła boskiego Sarpeda o zbroji miedzianéj;
Wszystkich, pośród Alejskiéj równiny samotnie się błąkał,
Trawiąc siły żywotne i śladów ludzkich unikał];
Syna zaś jego Izandra do walki Ares najskorszy
Zabił, gdy tamten wyprawę na sławnych Solymów gotował;
Mnie zaś spłodził Hippoloch, od niego mój ród ja wywodzę;
On to mię wysłał do Troji i napominał usilnie,
Żeby się zawsze najlepiej sprawować, nad innych celując,
Oraz imienia praojców nie skalać, którzy o wiele
Z tego ja rodu pochodzę i takiem się szczycę krewieństwem.“
Tak opowiadał, ucieszył się Diomed o głosie donośnym.
Dzidę z zamachem wepchnął do ziemi obficie rodzącéj,
Potém zaś mową przyjazną zagadnie pasterza narodów:
Boski albowiem Ojneusz dzielnego Bellerofonta,
Kiedyś w pałacach ugaszczał i dni dwadzieścia zatrzymał,
Ci zaś piękne goścince pomiędzy sobą mieniali:
Od purpury świecącą przepaskę Ojneusz darował,
Pozostawiłem go w mojem domostwie, wybrawszy się w drogę.
[Już nie pamiętam Tydeja, bo mnie jeszcze bardzo małego
Pozostawił, gdy naród Achajów zginął pod Thebą].
Przyjacielem więc jestem dla ciebie w pośrodku Argosu,
Unikajmy nawzajem pocisków naszych śród walki;
Wielu mi Trojan zostanie i sojuszników przesławnych,
Których mi bogi pozwolą pokonać, i w biegu dosięgnąć,
Tobie zaś wielu Achajów, byś zabił kogo potrafisz.