Dzielnie Mirmidonami rządzący radą i słowem,
Który mnię z wielkiém zajęciem w domostwie swém wypytywał,
Kiedyś o pochodzenie i ród każdego z Argeiów.
Żeby usłyszał, iż dzisiaj się wszyscy Hektora lękają,
Żeby mu dusza z członków uchodząc wróciła do Hada.
Bodajem Zewsie, Atheno, Apollinie możny, był jeszcze
Młodym, jak wonczas gdy bitwę nad Keladontem staczali
Wojsko zebrane Pylejskie i wprawni do dzidy Arkadzi,
Na ich czele się bił Erythalion do bogów podobny,
Zbroję Areïthoosa książęcia na sobie dźwigając,
Arejthoosa boskiego, co miał od maczugi przydomek,
Takim go bowiem nazwali mężowie i strojne kobiety,
Ale maczugą żelazną szeregi zbrojne rozbijał.
Jego to Lykoorgos chytrością pokonał, nie siłą,
W ciasnym przesmyku, a tam, od zguby go nie ochroniła
Pałka żelazna, wtedy Lykorgos wpierw uderzywszy
Zbroję zaś którą mu Ares miedziany był kiedyś darował,
Wydarł i późniéj takową w zamieszkach dźwigał Aresa;
Kiedy atoli Lykorgos postarzał się późniéj w domostwie,
Erythalionie ją oddał w użytek druchowi miłemu;
Oni tak wielce się bali i drżeli, że żaden nie stanął;
Mnię zaś pchała odwaga by ciężkiéj walki się podjąć
Z taką otuchą; a wiekiem najmłodszym byłem ze wszystkich;
Staję z nim tedy do walki, Athena mi sławy nie skąpi,
Kiedy zaś leżał jak długi, zajmował placu niemało.
Żebym to jeszcze był młodym i siły miał nienaruszone;
Zaraz by miał z kim walczyć Hektor o hełmie grzywiastym.
Z między was chociaż liczycie najlepszych ze wszystkich Achajów,