Ale i nas stać na to, by tobie czoło postawić,
Wielu nas takich; lecz ty zaczynaj rozprawę i walkę.“
Hektor o hełmie powiewnym ogromny w odpowiedź mu rzecze:
„Boski Telamończyku Ajaxie dowódco narodów!
Albo niewiastę, któréj nieznane są dzieła wojenne.
Dobrze mi znaną jest walka i mężów pokonywanie;
Umiem na prawo, i umiem na lewo tarczą z wyschniętéj
Skóry kierować, i ona do walki mi służy niezłomnéj;
Umiem i w ręcznéj potyczce ze srogim pohulać Aresem.
Nie chcę ja skrycie atoli na tak mężnego szermierza
Godzić, i owszem otwarcie próbuję czy trafić się uda.“
Rzekłszy to jednym zamachem wypuścił dzidę ogromną
W pokład śpiżowy najwyższy co ósmy tarczę otaczał;
Miedź niezużyta płatając sześcioro pokładów przebiła,
W siódméj atoli wołowéj utkwiła skórze. Następnie
Ajax rodu boskiego puściwszy dzidę cienistą
Dzida hartowna na wylot przez tarczę przeszła świecącą,
Oraz i pancerz misterny na wskróś impetem przebiła,
Aż nareszcie chitonu poniżéj żebra dosięgła
Dzida; lecz on się zwróciwszy uniknął zgonu czarnego.
Wpadli na siebie, podobni do lwów ze ścierwa żyjących,
Albo do leśnych odyńców o niepospolitéj potędze.
Wtedy po środku tarczy Priamid oszczepem uderzył,
Miedzi atoli nie złamał, bo koniec w tył mu się zagiął.
Przeszła tak silnie, że pędem zaczepkę tamtego wstrzymała,
W szyję go tylko drasnęła i czarna krew się polała.
Walczyć jednakże nie przestał Hektor o hełmie powiewnym,
Ale cofnąwszy się dłonią żylastą porwał za kamień,