muje częstokroć w swoim tekście takie wiersze, które w „Rękopiśmie Weneckim“ były opatrzone obelami; ale tak jasno i przekonywująco się przy każdej takiéj sposobności z tego usprawiedliwia, że mimo woli czytelnika ze sobą pociąga. W niektórych przypadkach Pierron nawet przeciwko zdaniu Arystarcha i najlepszych krytyków szkoły Aleksandryjskiéj, stara się uratować podejrzane wiersze; w takich razach, nieposiadając dostatecznego zasobu wiadomości filologicznych by módz pytanie rozstrzygnąć, wolałem już jednego się trzymać przewodnika. W trudniejszych miejscach dzieła Karola Lehrs’a[1] wydanie i Prolegomena Villoison’a[2], Prolegomena Wollfa[3], obok wyżéj wzmiankowanych komentarzy były mi głównie pomocnemi.
Ktokolwiek Homera dokładnie czytał w oryginale temu wiadomo, że aczkolwiek w ogóle łatwym jest do zrozumienia, a w prostocie pisania z nikim innym porównać się nie da, to jednakże co chwila bardzo wielkie nasuwają się trudności. Żadnych takich trudności nie pominąłem i, o ile mnie na to było stać, a środki które miałem pod ręką starczyły, jaknajusilniéj z temi trudnościami walczyłem, starając się prawdziwą myśl poety odgadnąć i w tłómaczeniu dokładnie oddać. Rzeczą jest krytyki osądzić, czy się