Z wołów o rogach wysokich zjadając mięsiwa dostatkiem,
Połykając kielichy pieniące się winem do brzegu;
Wtedyby każden był stu, lub dwustu Trojanom w potyczce
Placu dotrzymał, a teraz jednego nie warci Hektora
Zewsie rodzicu czyż kiedyś którego z królów przemożnych
Tak napawałeś goryczą i chwałyś go wielkiéj pozbawił?
Twierdzę albowiem żem nigdy ołtarza twojego nie minął,
Wspaniałego, w okręcie wiosłowym tutaj się wlokąc;
Dążąc do tego by Troję warowną wywrócić do szczętu.
Zatem to jedno życzenie mi spełnij o Zewsie przemożny,
Żebyś nam chociaż uciekać dozwolił i zguby uniknąć,
Nie dopuszczając by tak Achaje Trojanom ulegli.“
Przystał by naród się całym pozostał i zguby uniknął.
Orła mu zatem posyła, najlepszéj on wróżby jest znakiem,
Trzymającego w szponach koźlątko, płód łani lękliwéj;
Przed ołtarzem Diosa prześlicznym koźlątko wyrzucił,
Oni poznawszy, iż ptak rzeczywiście od Zewsa przyleciał,
Raźniéj skoczyli w Trojańskie szeregi by walczyć ochoczo.
Wtedy się nikt nie poszczycił z Danajów, choć wielu ich było,
Jako że końmi rączemi wyprzedził syna Tydeja,
Przed innemi Trojanom porywa męża zbrojnego,
Fradmonidę Agela, co końmi uciekać zamierzał;
W plecy mu wepchnął dzidę, gdy właśnie w tył się odwracał,
W środek pomiędzy ramiona i piersi mu przeszył na wylot.
Za nim tuż Agamemnon i brat Menelaj Atrydzi,
Zaś Ajaxowie za niemi spieszyli z odwagą zaciętą,
Po nich Idomen, a z nim towarzysz Idomeneja,
Merion, odwagi téj saméj, co Enyal mężów morderca;