Oni więc parli Achajów naprosto fossy głębokiéj;
Hektor pomiędzy pierwszemi nacierał ufając swéj sile.
Równie jak pies zajadłego lwa, lub odyńca dzikiego
Chwyta od tyłu zębami, szybkiemi ścigając nogami,
Takoż i Hektor Achajów dogania bujnokędziernych,
Wciąż zabijając ostatnich w szeregu; lecz oni pierzchali.
Kiedy zaś po za fossę i ostrokoły przebiegli
Uciekając, a wielu Trojańskim dłoniom uległo,
Jedni na drugich wołając i wszystkich niebian wzywają,
Ręce podnosząc do góry i każden usilnie się modli;
Hektor zaś obróciwszy dokoła grzywiaste rumaki
Miał wejrzenie Gorgony lub męże mordercy Aresa.
Zaraz więc do Atheny lotnemi odzywa się słowy:
„Przebóg, egidodzierżcy Diosa córo, czyż nigdy,
Nawet w ostatku nad zgonem Danajów się nie zlitujemy?
Oni losu ciężkiego spełniwszy miarę, pod rzutem
Hektor Priama potomek, już wiele on złego dopełnił“.
Rzeknie jéj na to bogini o sowich oczach Athene:
„Bodajby tenże zaprawdę postradał życie i siły,
Pod Argeiów rękoma skruszony w ziemi ojcowskiéj;
Srogi i zawsze złośliwy, zawada méj nienawiści.
Tego mi zaś nie pamięta, że bardzo często mu syna
Zmordowanego w zapasach Erystesowych zbawiłam.
Wtedy on błagał ze łzami do nieba, lecz mnię to wyprawił
Żebym to wtedy już była w umyśle rozumnym poznała,
Kiedy go wysłał do Hada o bramach szczelnie zamkniętych,
Żeby sprowadził z Erebu Hadesa kundla groźnego,
Byłby się pewno nie schronił przed Styxa nurtami bystremi.