Który się chełpi, że wszystkich Achajów o wiele przewyższa.“
Ośmielony się wtedy odezwał wróżbita szanowny:
„O szlub jemu nie chodzi, ani też o hekatombę,
Ale z powodu kapłana, którego Atrydes obraził,
Zdala dosięgający dlatego ukarał i nadal
Ścigać będzie. Nie prędzej Danajów od klęski uwolni,
Zanim wypukłooką dziewicę się ojcu nie odda,
Darmo i bez okupu, ofiary należne odbywszy
Takie wyrzekłszy zdanie, usiadł, a powstał do mowy
Dzielny Atreusa syn, Agamemnon pan wiele możny,
Rozjuszony, bo gniewem nabrało mu serce wokoło
Czarno zalane, zaś oczy jak płomień iskrami sypały.
„Wieszczu nieszczęsny zaprawdę, nigdyś mi dobrze nie wróżył
Tylko nowiny złowrogie miło ci jest zapowiadać,
Ale dobrego słowa nie rzekłeś ani dopełnisz;
Również i teraz, gdy bogów Danajom wolę tłómaczysz,
Bo za córkę Chryzea okupu przyjąć nie chciałem,
Chociaż i wspaniałego; zapewne, bo dużo mi miléj
W domu ją mieć; gdyż nawet nad Klytemnestrę przekładam,
Towarzyszkę młodości, bo w niczém jéj nie ustępuje,
Mimo to gotówem oddać, jeżeli to ma być zbawienniéj,
Pragnąc dobra narodu, a nie by marnie zaginął.
Przeto mi zaraz gotujcie nagrodę zaszczytu, bym jeden
Z między Argejów bez chwały nie został, boć tak nie przystoi.
Rzeknie mu na to w odpowiedź Achilles boski najszybszy:
„Sławny Atrydo ze wszystkich najwięcéj chciwy majątku,
Zkądże ci wielkoduszni Achaje nagrodę wynajdą?
Nigdzie bowiem nie widzim, by łupy zebrane leżały;