Wiatrów przeróżnych i gęsto się kwieciem bieluchnym pokrywa;
Nagle w tém wicher nadchodzi połączon z burzą gwałtowną,
Drzewko z dołku wyrywa i strąca jak długie na ziemię;
Takoż i syna Panthosa, sławnego z dzidy Eforba,
Równie jak lew co na górach się chował, dufając swéj sile,
Z trzódy pasącéj się krowę porywa, ze wszystkich najlepszą;
Skruszył jéj szyję odrazu chwyciwszy ostremi zębami
Najprzód, potém zaś krew i jelita wszystkie pochłania
Straszą go wielce hałasem z daleka, lecz obces na niego
Nie chcą nacierać, bo wielce ich blada trwoga zdejmuje;
Również ich z tamtych żadnemu nie stało w piersiach odwagi,
Żeby wystąpić naprzeciw sławnego Menelaosa.
Zbroję, gdyby nie Fojbos Apollon mu tego zazdrościł,
Któren Hektora pobudził, Aresa współzawodnika,
Postać na siebie przyjąwszy Menteja dowódcy Kikonów;
Jego więc zagadując w skrzydlate odezwie się słowa:
Ajakidesa mężnego rumaków, lecz one za twarde
Są dla ludzi śmiertelnych by módz je poskromić i wstrzymać,
Prócz Achillesa, którego nieśmiertna matka rodziła.
Podczas tego Menelaj Arejczyk, Atreja potomek,
Ejforbosa Panthojdę i zmusił go walki zaprzestać.“
Rzekłszy to bóg napowrót się zwrócił do mężów utarczki;
Serce ponure Hektora objęła sroga żałoba.
Zatem ogląda się w koło po hufcach, i zaraz dostrzega
Leżącego, gdy krew z otwartéj rany wytryska,
Kroczy więc w przednie szeregi świecącym śpiżem okuty,
Ostro krzyknąwszy, podobny do Hefaistosa płomienia
Niezgaszonego; Atrydes usłyszał głos przeraźliwy;