Zlękli się jego szczęśliwi bogowie i więzić nie śmieli.
To mu przywiedź na pamięć i kląkłszy obejmij kolana,
Czyby też swojéj pomocy Trojanom udzielić nie zechciał,
W morze zaś wpędził Achajów i nazad w okręty ich zagnał,
Niechże Atreusa syn Agamemnon możny zrozumie,
Ile zawinił pierwszego z Achajów uczcić nie chciawszy.“
Rzeknie mu na to w odpowiedź Thetyda łzy wylewając:
„O moje dziecię dlaczegóż cię w złéj rodziłam godzinie?
Siedzieć, albowiem niedługo kres twego życia nastąpi;
Nie dość, że rychło umrzesz, a jeszcze cię los prześladuje;
Ciebie zrodziwszy na pastwę losowi zgubnemu wydałam.
Z takiém to słowem do Zeusa, co w gromach sobie podoba,
Ty zaś pozostań spokojnie przy statkach szybkobieżących,
Gniewu przeciw Achajom i walki zupełnie unikaj.
Wczoraj ku Oceanowi do zacnych się udał Aethiopów
Zeus na ucztę, i wszyscy się z nim wybrali bogowie;
Wtedy do Zeusa pałacu ze spiżu kutego się udam,
Błagać go będę na klęczkach i może go wreszcie przekonam.“
Tak powiedziawszy odeszła, zaś jego pozostawiła
Rozżalonego z powodu niewiasty kibici wysmukłéj,
Wiódł Hekatombę świętą i dobił nareszcie do Chryzy.
Gdy zawinęli do portu i przystań obrali wygodną
Żagle zwinąwszy, na dnie okrętu ciemnego złożyli,
Maszt ściągnęli na miejsce spuściwszy go na dół po linach
Wyrzucili kotwice i łodzie przymocowali,
Wyszli i sami z okrętu na morza skaliste wybrzeże,
Wyładowali ofiary na cześć Apolla możnego,
Wyprowadzili Chryzejdę z łodzi po falach bieżącéj.