Obu nam zaś co żyjemy odwróćcie ostatnią zagładę;
Tędy albowiem się tłoczą na przełaj krwawéj potyczki
Enej i Hektor zarazem, najlepsi z mężów Trojańskich.
Ale to wszystko zaprawdę na łonie spoczywa przedwiecznych.
Rzekł; i zamachem ogromnym wypuścił dzidę cienistą,
Którą ugodził Areta po tarczy gładko wykutéj;
Włóczni takowa nie wstrzyma, bo śpiż na wylot ją przeszył,
Potem zaś pasek przebiwszy, od spodu brzuch mu rozpłatał.
Ciąwszy po za rogami buhaja z walnego pastwiska,
Żyły na karku mu przeciął, a tamten poskoczył i runął;
Takoż i ten w zapędzie na wznak się przewrócił, a dzida
Ostrokończysta w jelita wpędzona go siły pozbawia.
Tenże atoli zoczywszy uniknął dzidy śpiżowéj;
Naprzód albowiem przykucnął, że oszczep ogromny po za nim
Wrył się do ziemi, i tylko sam koniec drzewca od włóczni
Zadrgał, reszty zaś siły go Ares przemożny pozbawił.
Tylko że dzielne Ajaxy się między nich raźno rzucili,
Którzy nadeszli przez tłumy, gdy na nich zawołał towarzysz.
Nieco się ich zlęknąwszy odbiegli cofając się nazad,
Hektor oraz Eneasz i Chromios do bogów podobny;
Leżącego; Awtomed, rówiennik Aresa szybkiego,
Jego z rynsztunku obdziera, i chełpiąc się rzeknie te słowa:
„Otóż, choć trochę przynajmniéj po śmierci Menojtiadesa
Sercu w żałobie ulżyłem, acz wiele gorszego zabiwszy.“
Złożył; potém zaś usiadł, po rękach i nogach od góry
Zakrwawiony, jak lew co byka pożarł całego.
Znowu nakoło Patrokla się straszna poczęła potyczka,
Łzawa, okrutna, lecz kłótnię podjudza jeszcze Athene,