Zatém, walczyć mi nie broń, choć kochasz, bo nigdy nie skłonisz.“
Srebrnonóżka Thetyda mu na to rzeknie w odpowiedź:
„Wszystko zaprawdę to słuszne me dziecko, i pewno że nie źle
Od przyjaciół w potrzebie odwracać zgubę okropną;
Spiżem świecący; bo Hektor o hełmie powiewnym takowy
Na ramiona przywdziawszy się chełpi; nie sądzę atoli
Żeby nim długo się szczycił, bo zgon już bliskim od niego
Ty zaś nie prędzéj się puszczaj w zamieszkę straszną Aresa,
Przyjdę ja bowiem z jutrzenką, jak tylko wejdzie słoneczko,
Zbroję ci niosąc wspaniałą od Hefajstosa książęcia.“
Tak powiedziawszy od syna się odwróciła dzielnego,
I zwrócona do morskich siostrzyczek w te słowa przemawia:
Żeby zobaczyć starca morskiego i ojca domostwa;
Jemu o wszystkiém donieście, zaś ja na Olimp wysoki
Pójdę do Hefaistosa płatnerza słynnego, czy zechce
Syna mojego przesławną świecącą zbroją obdarzyć.“
Srebrnonóżka Thetyda bogini zaś ku Olimpowi
Spieszy, by dziecku drogiemu przesławny zgotować rynsztunek.
Nogi ją w Olimp uniosły następnie; atoli Achaje,
Przed Hektorem co męże morduje w zamieszce okropnéj
Wtedy by łydookuci Achaje nie byli Patrokla
Wyciągnęli z pod strzał, poległego giermka Achilla;
Ludzie i konie go bowiem na nowo do koła otoczą,
Oraz i Hektor Priamid potęgą do ognia podobny.
Usiłując wyciągnąć i głośno zawołał na Trojan;
Trzykroć obaj Ajaxy w niezłomną zbrojni odwagę
Odepchnęli od trupa, lecz on wytrwale i mężnie
W pośród zgiełku z nienacka przyskoczył, i znowu gdzieindziéj