Strona:PL Homer - Iliada (Popiel).djvu/368

Ta strona została skorygowana.

Między własnemi wozami i bronią. Atoli Achaje
Z wielkim zapałem Patrokla z pod gwałtu pocisków unosząc,
Złożą na marach; w około stanęli drodzy druhowie
Lamentując; za niemi Achilles żwawy postąpił,

Łzy wylewając gorące; gdy ujrzał druha wiernego
235 

Leżącego na marach, skłutego ostrém żelazem.
On to jego był wysłał z powózką razem i końmi
W bitwę, lecz już go więcéj powracającego nie przyjął.
Słońce niezmordowane, wypukłooka dostojna

Here do fal Okeana wysłała; schodziło niechętnie.
240 

Zeszedł Helios, a wtedy Achaje boscy spoczęli
Od zapasów morderczych i walki wspólnie złowrogiéj.
W stronie przeciwnéj Trojanie, od krwawéj uchodząc utarczki
Zaraz szybkie rumaki od wozów poczęli wyprzęgać;

Potém na radę się zeszli nim pomyśleli o strawie.
245 

Wyprostowani do rady stanęli, a nikt się nie ważył
Usiąść; bo wszystkich przestrach ogarnął, ponieważ Achilles
Zjawił się, on co tak długo unikał walki złowrogiej.
Między niemi Polydam roztropny zagaił obrady,

Syn Panthosa; on jeden się w tył i naprzód oglądał;
250 

Był on druhem Hektora, téj saméj się nocy rodzili;
Jeden słowami najbardziéj, a drugi kopją celował;
Tenże więc z dobrym zamysłem poczyna radzić i mówić:
„Dobrze to sobie rozważcie o drodzy; co do mnie, ja radzę,

Udać się teraz do miasta i boskiéj nie czekać jutrzenki
255 

W pośród równiny przy łodziach; bo zdala od murów jesteśmy.
Bowiem jak długo ten mąż był z Agamemnonem pogniewan,
Póty było nam łatwiéj pokonać synów Achajskich;
Toć i ja sam się cieszyłem gdy spałem przy szybkich okrętach,

Mając nadzieję że statki o wiosłach dwurzędnych zdobędziem.
260 

Teraz okrutnie się lękam szybkiego Pelejona;
Dusza bo jego jest tak zuchwałą, że pewno nie zechce
Oczekiwać w równinie, gdzie razem z Trojany Achaje
Równo na obie strony dzielili przychylność Aresa,

Ale się będzie potykać o gród i niewiasty zarazem.
265